Bezmyślny Bezmyślny
214
BLOG

Warszawa miasto zmartwychwstałe

Bezmyślny Bezmyślny Polityka Obserwuj notkę 31

 Moja Warszawa nie istnieje i nigdy nie istniała. Miasto odwiedziłem tylko raz, będąc gówniarzem ledwo wyrastającym poza ramy stołu obiadowego. Był to kontakt szary i brudny, bo taka była Warszawa, pełna nisko zawieszonych chmur, kałuż i dziur w ulicy, pełna śmieci i ludzi ubranych w najprzeróżniejsze dresy czy goniących w najtańszych garniturach do swoich pierwszych korporacji. Obserwowałem ją przez okno autobusu ale i z poziomu ulicy, widziałem Starówkę i Łazienki ale nic nie zrobiło na mnie większego wrażenia – wszystko było brzydsze niż w Krakowie. Wyjechałem i nie wiedziałem, że nie powrócę już nigdy, przynajmniej na razie, przez tyle lat.

 

Od tego momentu miałem w głowie obraz Miasta rozpaczy, pełnego przemocy i przestępców – dwóch moich kolegów zostało pozbawionych pieniędzy przez jakiegoś recydywistę a wszystko działo się na skrzyżowaniu gdzie po przeciwnej stronie stał policjant. W głowie dziecka utrwala się właśnie taki obraz, zniekształcony przekazem telewizyjnym, kolejnymi apelami o walkę z korupcją i wszystko koniec końców sprowadza się do polityki. Bo Warszawa była miastem politycznym. Stolicą pełną gadających głów, dziennikarzy wykazujących się stronniczością i biznesmenów, których majątki ściśle z polityką były związane. Warszawa żyła i rozrastała się ale opinia o niej była skrajnie zła.

 

Rysując Warszawę, jej kontury byłyby niewyraźne tak jak zarys budynków, które zapamiętałem w ujęciu przesłoniętym mżawką. To była jesień więc szybko ciemniało i nawet nie zapamiętałem gdzie spaliśmy. Wiem tylko, że jeden z obiadów zjedliśmy w jakimś podrzędnym zajeździe, gdzie mocno rubaszny kierowca autobusu śmiał się do rozpuku z bardzo brzydką panią kelnerką. Ktoś narysował coś w męskiej toalecie i nasza pani wychowawczyni miała wiele nieprzyjemności. Po pół godzinie okazało się, że rysunek powstał wcześniej, że właściwie nie mieliśmy – my, dzieci z prowincji – nic wspólnego z tym malowidłem ale i tak nikt nie przeprosił naszych opiekunów. Tak jak i nikt nie mówił przepraszam, nigdy i w żadnej sytuacji. Kontury byłyby niewyraźne ale i ostre a kolory oddawałyby szarość pozbawioną jakiegokolwiek kolorytu.

 

Chyba dlatego pomimo wstępnego wahania porzuciłem myśl o studiach w stolicy. Przyszłość i kariera, wybory młodzieńczych lat, to wszystko można było wiązać z jakimś innym miejscem, innym czasem i zupełnie innym podejściem do ludzi. Owszem, Warszawa to był prestiż, nikt nie próbował walczyć z taką opinią jednak nikt z mojej klasy do Warszawy na studia nie poszedł. Nikt nie miał z nią dobrych wspomnień i prawdę powiedziawszy, nawet Katowice wydawały się bardziej interesującym miejscem na spędzenie kolejnych pięciu lat.

 

Zacząłem się zastanawiać kiedy moja opinia o Warszawie zaczęła ulegać zmianie. Gdzie jest ten punkt, ta masa krytyczna, po przekroczeniu którego nagle wszystko nabiera barw. Znalazłem go w samej polityce, w jej wszystkich wadach i zaletach. Gdy powstawało Muzeum Powstania Warszawskiego wcale nie popierałem tego pomysłu. Nie angażowałem się w Powstanie emocjonalnie, ono nie dotyczyło ani mnie ani mojej rodziny. Ta ignorancja wypływała z mentalności poprzedniego systemu przeniesionej na dzisiejszy grunt przez podstarzałych nauczycieli historii. Powstanie było przedstawiane jako tragedia a nikt nie chciał walczyć z tym obrazem a nawet jeśli chciał to nie potrafił znaleźć narzędzi. Pamiętam pierwsze obchody Powstania za prezydentury warszawskiej Lecha Kaczyńskiego. Zdziwienie czy może szok miały zamienić się w coś ciepłego i niezwykłego. Warszawa nabrała innego wymiaru.

 

Aby w pełni zrozumieć tę zmianę, to przekształcenie opinii nie podparte żadnymi bezpośrednimi doświadczeniami, należy z Warszawą nie mieć nic wspólnego. Tylko wtedy Miasto pozostaje białą kartą na której rysuje się coś nowego. Ta szarość i krzywizna ustąpiły powoli, nie powiem, że od razu – z pewnym wahaniem na pewno, jakiemuś zainteresowaniu. Warszawa stała się patriotycznym symbolem, punktem odniesienia dla tych, którzy Warszawę znali tylko z obrazków.

 

Moja przygoda z nową Warszawą była z początku pełna obaw. Obaw o sens takiego poruszenia. Łatwo bowiem stworzyć wizerunek miasta nowoczesnego dla młodych ludzi, trudno jednak oddać ducha dawnych lat, podeprzeć miasto wartościami odmiennymi od pieniądza i korporacji. Warszawa jako centrum biznesu mogła pójść w kierunku tworzenia zarysu centrum handlu i nowoczesnej technologii ale czy taki wizerunek miałby coś wspólnego z prawdziwym duchem Warszawy? Tego nie wiem, jestem z daleka i z pewnością nie zrobiłoby to na mnie takiego wrażenia jak Powstanie.

 

Powstanie, które zaczęło żyć w Warszawie na nowo a którym od tego momentu zaczęła Warszawa tętnić, wywołało falę czegoś zupełnie nieznanego. Z miasta będącego zbiorem różnych obrazów, często negatywnych, wyłoniła się Stolica. Muzycy, artyści, ludzie kultury, oni wszyscy wsparli projekt, pokazali całej Polsce inne oblicze miasta. Oblicze potężnej ofiary, ostatniego bastionu walki z komunizmem, twarz miasta skrzywdzonego, które otrząsnęło się z tragedii ale nie zapomniało o swoich dzieciach, o ludziach walczących o każdy dom i ulicę. Odkłamywanie przeszłości było długie ale każdego roku intensywne. Swoista praca u podstaw i budowanie niezwykłego wizerunku.

 

Powstanie, podczas którego Niemcy dokonali aktu zabójstwa Miasta, okazało się punktem zmartwychwstania dla niego samego. Hołd oddany po sześćdziesięciu latach otworzył drogę do stworzenia nowego wizerunku Warszawy. Okazało się, że kłamstwo nie zawsze musi pozostać kłamstwem. Ale co ważniejsze – zwrócono nam stolicę. Dumną i barwną, pełną ciepła i pozwolono jej zachować honor. To, co było wcześniej jakby odpłynęło. I zostało Miasto, które na nowo narysowano i na nowo wypełniono barwami. Tym razem z dala od polityki i biznesu, te barwy to historie wszystkich, którzy przeżyli bądź zginęli w Powstaniu. To historie ludzi walczących z komunizmem. To w końcu barwy Gruzji. Państwa, którego Polska nie opuściła. To wszystko tworzy nową Warszawę. Moją Warszawę. I za to Warszawiacy powinni podziękować Prezydentowi Kaczyńskiemu.

Bezmyślny
O mnie Bezmyślny

"I nie próbuj nic zrozumieć, Nie pochodzi mieć od umieć. Możesz wierzyć, lub nie wierzyć, Nic od tego nie zależy"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka